Posts tagged ‘Ojczyzna’
Z miłości do Ojczyzny – „próby” tłumaczenia się (po 3 maja).
Będzie patetycznie dla wielu teraz, ale jednak koniecznie dla autora. Na Pomniku Polskiego Państwa Podziemnego, koło Sejmu, widnieje napis: ?Tobie Ojczyzno – Armia Krajowa?. Dziwne, a jednak taki napis, w takim miejscu, przypomniał mi inną frazę wypowiedzianą przed „rzeszą” Polaków w pewien wyborczy wieczór: ?najważniejsza jest miłość?. Wiele zapewne rzeczy trzeba będzie po rządach obecnej ekipy budować na nowo w tym kraju, w tym również znaczenie w przestrzeni publicznej słowa: ?miłość?, której dowód nam panujący dawali przykładowo w reklamówkach o ?strasznym, PiS ? owskim ludzie?; nieubłaganie, z pasją i nienawiścią Jakuba Szeli, zmierzającym do urn.
Dla człowieka ?tropiącego Mesjasza? słowo wspomniane jest wyrażeniem prymarnym dla dalszych rozważań. Bo z nim wiąże się wymóg oddania czegoś najcenniejszego dla drugiego (starodawne ?poświęcenie?), a zarazem nakaz stosowania siły tylko dla koniecznej obrony. Bowiem ta siła, gdy wchodzi w nienawiść, zbrodnię lub też wyrachowane łamanie drugiego (np. w ?grze wywiadów?), przepali w sumie najbardziej prawego bojownika w ?imię wyższych ideałów?, budząc moralnego kaca (vide: napięcia społeczne w Izraelu). Trudno jak najbardziej uzgodnić słowo ?miłość? z niemoralnymi praktykami w obrębie państwa, owe podniosłe hołdy w czasie rocznic z jakimkolwiek ?draństwem? ludzi pozostających na jego służbie.
Dla wszystkich, co trwają w mesjanistyczno-romantycznych oczekiwaniach, które na swój specyficzny sposób stają się też jakoś bliższe i piszącemu, zwracamy uwagę na wymiar ziemski ich oczekiwań. Dopiero państwo konstruowane w ?imię miłości? od a do z; od służby zdrowia po właśnie grę parlamentarną, dyplomatyczną, czy nawet wywiadów, ma szanse być owym wymarzonym ?Chrystusem narodów?. Oczywiście podczas zmagań dnia codziennego, albo też w chwilach bardzo ważnych, trudno nieraz o wierność takim ?ideałom?. Jednak ostateczne zło zaczyna się chyba wtedy, gdy próbuje się uciec od świadomości, że tak wysokim wymaganiom się nie sprostało, w sytuacji np. tragicznej lub granicznej. Zresztą ? utylitarnie rzecz ujmując: wierność na dłuższą metę dobru drugiego człowieka (tu – pojmowanego na sposób chrześcijański) wydaje się popłacać w wymiarze społecznym, ekonomicznym. Chociaż nie zawsze i zgrozą byłoby jednak być w ten sposób wiernym tylko dla tak utylitarnych potrzeb.
Ta miłość do Ojczyzny wydaje się więc nade wszystko pamięcią i zobowiązaniem wobec tych, którzy pracowali, ginęli, a zostawili dla nas to, co najcenniejsze, i których wojskowi przyzywają jak najbardziej poważnie podczas Apelu Poległych, przez co potwierdzają ich istnienie razem z nami… Kontemplowanym ciągle tak często przez wielu Polaków (bo na pewno już nie przez wszystkich) pod właśnie krzyżami. I tak okazuje się, że ta miłość do Ojczyzny, jak każda prawdziwa miłość, mieści się w strumieniu miłości Bożej. Teraz już Polska ujawnia się nam, nie tylko jako formuła państwa, ale też jako przestrzeń zbawienia, jako droga dana człowiekowi do Boga.
Jest coś specyficznego w tym, że gdy zaczyna się mówić o ?narodzie?, ?Ojczyźnie?, to bardziej się to ?czuje? niż ?wie?, niż chce się ?ubrać? w socjologiczne ?izmy?, bo tak jakoś trudno naukowo tłumaczyć się właśnie… z miłości. Spostrzeżenie to odsyła nas zatem do przestrzeni człowieczego serca, owej najgłębiej skrytej, najświętszej sfery współistnienia człowieka z Bogiem. I jeżeli jakiś w radiu zapytany taksówkarz mówi, że nie idzie na wybory, bo patrzenie na polityków, na ich wyczyny za bardzo go boli w sercu, to jak najbardziej te nasze intuicje potwierdza. W ich świetle jaśniej można zrozumieć słowa kardynała Dziwisza, że patriotyzm to ?Boża sprawa?, ale też i zrozumieć kosmpolityczne nastawienie lewicy czy też nacjonalistyczne aberracje. W tych ostatnich bowiem droga do narodu wiedzie niejako przez Boga; czyli odwrotnie, jak to się ma rzecz w ?logice miłości?; w której do Boga idzie się przez naród. Tu naród jest na służbie u Boga, a nie Bóg na służbie narodu ? co jest rzeczywistym pogaństwem; niezależnie od tego pod iloma krzyżami się wydarza.
A zatem w jakimś sensie łatwiej być patriotą człowiekowi wierzącemu, ale też znowu ? łatwiej być z kolei patriotą niż ?ortodoksyjnym katolikiem?, bo wiara w jakiekolwiek obcowanie zmarłych pozwala już poczuć zobowiązanie… ergo patriotyzm ma szansę się spełnić. Najważniejsze więc dla nas wszystkich, wierzących właśnie w jakiekolwiek obcowanie zmarłych, jest to, by nie dać się oderwać od tych grobów, od historii, od pamiątek, które tworzyli, trzymali ludzi nam bliscy. Nie dać się oderwać w imię czegokolwiek: Unii Eruopejskiej, tolerancji, globalizacji, obrony przed Chinami etc. Bo jeśli do tego dojdzie przerobią nas na ?ludzkie zasoby? dla ?międzynarodowych organizmów gospodarczych i politycznych?, i na niewiele więcej… A najbardziej paradoksalne jest to, że bez własnego, silnego przemysłu, stabilnego, wydajnego państwa o wiele trudniej będzie nam bronić tejże ?polskiej duszy?, czymkolwiek ona jest, choć przecież już wiemy, że jest? cdn.
(Pierwotna wersja tekstu ukazała się w listopadzie 2011 roku).